valentine's day
Z moją Walentynką, popołudnie 14 lutego mieliśmy zamiar spędzić w kinie na „Opowieściach z Narni” – tak też się stało. Przy kasie biletowej mały upominek od kina – słodki batonik. To jednak nie był koniec niespodzianek. Czekały nas jeszcze dwie, o których nie mieliśmy zielonego pojęcia. Po seansie kulturalnie wyszliśmy z sali kinowej. Oczom naszym ukazał się dziki tłum, który uniemożliwił nam wyjście z hallu, w konsekwencji z kina. Postanowiliśmy poczekać w cichutko w kąciku.
Okazało się, że tuż koło kącika znajdowało się wejście do innej sali projekcyjnej, w której za chwilę miał zacząć się film o nieznanym nam tytule. Tak się dziwnie złożyło, że zostaliśmy wchłonięci wraz z tłumem ludzi do sali „kącikowej” ;). Skoro tam już byliśmy, pokornie, pocichutku usiedliśmy w drugim rzędzie, po chwili pojawił się miły Pan, bardzo serdecznie powitał wszystkich przybyłych na pokazie przedpremierowym filmu „Wyznania gejszy”, zapraszając jednocześnie na catering po projekcji ;) – był szampan i jedzonko z jeff'sa, mniam…No i proszę, życie umie zaskakiwać ;) było przemiło…więcej proszę takich niespodzianek…




