piątek, stycznia 13, 2006

półm(i)etek

Po ok. 2 tygodniowych mrozach (od -5°C do -10°C) w Warszawie przyszła pora na odwilż. Dziś jest +0,7°C, powoli biały puszek się topi, do tego czasem znienacka nakapie marznąca mżawka, co staje się bardzo niebezpieczne; zaczęło się wczoraj – kilkadziesiąt stłuczek w stolicy, jedna ofiara śmiertelna, ludzie noga z gazu. Co ciekawe mój magiczny termometr informuje, że tej zimy (chociaż jeszcze nie dobiegła końca) najniższą odnotowaną temperaturą było -10,3°C, czyli żadnej Syberii tej zimy do dziś dzień u nas nie było. Nie było też się z kim pifka napić i popstrykać foty przy -10°C pod bramą 344-rki ;( - może wrócą czasy...kto wie...

7 Comments:

At 13/1/06 22:07, Blogger LiA said...

uuu, to marnie, panie marnie..
a my tu sie chwalimy polska sroga zima...
co to jest te -10 ??
A czasy byly zacne!

 
At 14/1/06 16:49, Blogger WiT said...

O rany jak bym sie napil browaru pod bramą. Estymujmy: kiedy następna okazja? Ja stawiam na wrzesień.

Pogs...?

 
At 14/1/06 17:15, Blogger Adamo said...

No wlaśnie psie jeden, when?

 
At 14/1/06 17:15, Blogger Adamo said...

Tak apropos pogody, dziś znów wrócił przymrozek ;)

 
At 14/1/06 19:10, Blogger LiA said...

kurcze nie wiem sam.. naprawde..
Najbardziej to by mi pasowalo gdybysmy sie u mnie spotkali..

 
At 15/1/06 13:56, Blogger WiT said...

A masz tam jakąś bramę?

 
At 15/1/06 16:16, Blogger Adamo said...

no wlasnie, może w bramie pod no.13 ;) hihi

 

Prześlij komentarz

<< Home